ciepło - jak to jest, że w domu robi się ciepło zwane przytulnym;
wszystko wychodzi z naszych głów, ciepłe światło, otulanie, przewietrzenie - wietrzność, przewietrzone nagromadzenie
i jednak skojarzenie poszło;)-perfekcyjna pani domu a tu "skilla" z magii porządków codziennych brak bardziej cytując:
"chciałam zrobić mięso w winie, wypiłam trzecią butelkę i nie wiem po co jestem w kuchni" ale pomimo to, dom powstaje...
wszystko wychodzi z naszych głów, ciepłe światło, otulanie, przewietrzenie - wietrzność, przewietrzone nagromadzenie
i jednak skojarzenie poszło;)-perfekcyjna pani domu a tu "skilla" z magii porządków codziennych brak bardziej cytując:
"chciałam zrobić mięso w winie, wypiłam trzecią butelkę i nie wiem po co jestem w kuchni" ale pomimo to, dom powstaje...
trochę
za późno zaczęłam robić zdjęcia i nie mam pięknego chaosu jaki
osiągnęłam w dwóch pierwszych dniach powstawania domku. Cały środek
pokoju został zawalony kartonami różnorako przycinanymi, wyginanymi,
oraz planem przedstawiającym rzut z góry, zdjęcia obecne to już
przestrzeń absolutnie uporządkowana
ponieważ
mam swobodę budowlaną, gdyż na głowę mi nie kapie, więc przy okazji
podłóg, powstały malutkie "cd-action" - taki akcent, co to też, na tej
podłodze będzie zalegało
konstrukcja
się rozrasta, dużo czasu zajmuje klejenie i wysychanie powierzchni,
ważne by długo były obciążane, inaczej mocno się wyginają;
jednak
jest to papier, możliwość zachowania kątów prostych jest znikoma, nie
mniej jako osobie wychowanej w wielkiej płycie nie bardzo to
przeszkadza:)
tutaj
zaczyna się realizacja koncepcji podłogi w kuchni, bardzo długo nad nią
myślałam, była wersja kartonowo-okleinowa, próba samodzielnego
wytworzenia kafelek gipsowych, nabyłam nawet za 4 zł atrapę kafli -
najczęściej wstawianą na ścianę koło zlewu w kuchni - mało urokliwe; aż
pewnego dnia będąc w markecie budowlanym spostrzegły me oczy - hit!
Wyprodukowano kafelki do mojego domku, idealne: małe, płaskie i
przecenione na 5 zł:)
tu
schną pod obciążeniem - nie potrzebnie przykleiłam je na pozostały po
remoncie, klej do glazury, schło długo (3 dni) i karton mocno
zwilgotniał - myślałam, ze się porozkleja - na szczęście wytrzymał.
Następnym razem:), mądrzejsza o tą wiedzę przykleję po prostu na wikol,
nie mniej podłoga w kuchni wyszła solidna.
tu
końcowy efekt, fugowałam gładzią-dosyć wygodnie, to jednak domek dla
lalek (właściwie jednej lalki - Susannah) więc można sobie pozwalać na
takie szaleństwa - nie przewiduję mycia podłogi wodą (w ogóle nie
przewiduję mycia podłogi - idealnie - prawie raj;))
no
wyszło murowanie i potem znowu utknęłam, na tym co zrobić na ścianie,
jak wymyślić kafelki i tu z pomocą przyszło natchnienie, że przecież
jest ulubiony Piet Mondrian, który tak pięknie graficznie obmyślił już; w
wenie, przy wolnej interpretacji dzieł, wyszło jak wyżej; na
zadrukowaną kartkę nakleiłam folię (okładka do bindowania
projektów-dzięki mamoAniu)
ale tak najbardziej ulubionym od którego sympatia do Piet'a Mondrian jest: "wiatrak nad wodą" - skan z gazety "wielcy malarze"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz