wtorek, 14 stycznia 2014

plastykowa butelka już nie jest fuj


zmora ale wygodna, lekka, nieprzepuszczalna i tania; jest bezbarwna i kolorowa - najczęściej zielona lub niebieska , na tony produkowana i wyrzucana, hit i kicz w jednym; po przygodzie z kafelkami w kuchni rozmyślałam - co z łazienką? 

W całym domkowym zamyśle, mocno w podstawie siedzi to, że zebrałam pewnego dnia to, co w domu do wyrzucenia być miało i zaczęłam przerabiać. Przycinałam, kleiłam, łączyłam, aż uzyskiwałam odpowiedni, satysfakcjonujący me oczy kształt. W ten oto sposób, zaczęła się wyłaniać pewna koncepcja; cha! jak zawsze można zacząć od taśmy dwustronnej, dodać do tego piankę pod panele (pozostałość po robieniu tarczy do strzelania z łuku) i właśnie tytułową butelkę, akurat ja użyłam wody staropolanki - pasowała mi kolorystyka oraz to, że na dużej powierzchni jest gładka, kartka papieru i trochę folii-okładkowej


a teraz trochę cierpliwości, oraz gilotynka do cięcia papieru (nie umiem równo przycinać, dlatego korzystam z tego cudownego wynalazku) i udało się otrzymać  podłogę i to taką git:)


spełniła wszystkie normy, oczekiwania i wymogi:)

brnąc dalej w łazienkę, z motywem przewodnim - plastykowa butelka - obmyślałam: prysznic.  Z pomysłów wyszło, że żeby tak cały z butelki, to może umiejętności i wyobraźnia nie takie, ale oto teraz będzie dygresja. Nie lubię wyrzucać styropianowych osłon(?) w jakich kupuje się sprzęty wszelkiego użytku. Dzięki temu, że nie wyrzuciłam takich okrągłych z kuchenki mam np. piękne bunkry w innej skali miniaturyzacji; trzymam również te od komputera i monitora, no bo a nuż. I akurat zdarzyło się, że spełniłam swoje marzenie o posiadaniu maszyny do szycia i proszę sobie wyobrazić, że ową maszynę zapakowali w styropian, którego część jest ukształtowana idealnie pod prysznic w mojej lalkowej skali - to się nazywa odpowiedź opatrzności:)

kontynuując -mam brodzik, oto on:





 po wycięciu

nałożeniu gładzi i oszlifowaniu, kształt okazał się idealny



góra prysznica jest paskiem odciętym z tego kawałka, pozostały ścianki i tutaj powróciłam do sławnej butelki - technika podłogowa tylko podłoże inne, a mianowicie - karton od soku - gładki (idealnie przykleja się do niego taśma) i  ma już kąt prosty:)




dało to taki efekt. 


W między czasie wpadła mi w łapki inna butelka (mam dużą potrzebę kupowania polskich produktów, więc z radością mogę napisać, że idealnie nadawała się do tego butelka firmy "ziaja"), dzięki której zrealizowałam projekt: zlew.


dół butelki obcięłam i wylałam gipsem (budowlany szybko schnie), do tego styrodur oklejony biała folią samoprzylepną - jako szafka na zlew i nieodzowne szuflady, czyli dwa pudełka od zapałek, oklejone kawałkami plastyku z butelki-fronty szuflad i wyszła całkiem ładna armatura sanitarna. W zlewie wywierciłam otwór i włożyłam do niego część od zatrzasku ubraniowego, czekam za materializacją kranu - są różne koncepcje ale nie spełniają oczekiwań, może jeszcze przyjdzie ta właściwa.


w kompozycji butelkowej, podłoga, zlew i prysznic prezentują się tak (prysznic został wzbogacony o zasłonkę made ikea, dziurki wykonane dziurkaczem, kółeczka ze spinacza, śrubki i biały patyczek z modelarskiego - najdroższa inwestycja około 4zł; końcówka prysznicowa jeszcze w procesie zawieszania, to co widoczne to modelina, druga część zatrzasku, kawałek ołówka automatycznego oraz srebrna nitka z pasmanterii ). cdn


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz