zmora
ale wygodna, lekka, nieprzepuszczalna i tania; jest bezbarwna i
kolorowa - najczęściej zielona lub niebieska , na tony produkowana i
wyrzucana, hit i kicz w jednym; po przygodzie z kafelkami w kuchni
rozmyślałam - co z łazienką?
W całym domkowym zamyśle, mocno w podstawie
siedzi to, że zebrałam pewnego dnia to, co w domu do wyrzucenia być
miało i zaczęłam przerabiać. Przycinałam, kleiłam, łączyłam, aż
uzyskiwałam odpowiedni, satysfakcjonujący me oczy kształt. W ten oto
sposób, zaczęła się wyłaniać pewna koncepcja; cha! jak zawsze można
zacząć od taśmy dwustronnej, dodać do tego piankę pod panele
(pozostałość po robieniu tarczy do strzelania z łuku) i właśnie tytułową
butelkę, akurat ja użyłam wody staropolanki - pasowała mi kolorystyka
oraz to, że na dużej powierzchni jest gładka, kartka papieru i trochę
folii-okładkowej
a
teraz trochę cierpliwości, oraz gilotynka do cięcia papieru (nie umiem
równo przycinać, dlatego korzystam z tego cudownego wynalazku) i udało
się otrzymać podłogę i to taką git:)
spełniła wszystkie normy, oczekiwania i wymogi:)
brnąc
dalej w łazienkę, z motywem przewodnim - plastykowa butelka -
obmyślałam: prysznic. Z pomysłów wyszło, że żeby tak cały z butelki, to
może umiejętności i wyobraźnia nie takie, ale oto teraz będzie
dygresja. Nie lubię wyrzucać styropianowych osłon(?) w jakich kupuje się
sprzęty wszelkiego użytku. Dzięki temu, że nie wyrzuciłam takich
okrągłych z kuchenki mam np. piękne bunkry w innej skali miniaturyzacji;
trzymam również te od komputera i monitora, no bo a nuż. I akurat
zdarzyło się, że spełniłam swoje marzenie o posiadaniu maszyny do szycia
i proszę sobie wyobrazić, że ową maszynę zapakowali w styropian,
którego część jest ukształtowana idealnie pod prysznic w mojej lalkowej
skali - to się nazywa odpowiedź opatrzności:)
kontynuując -mam brodzik, oto on:
po wycięciu
nałożeniu gładzi i oszlifowaniu, kształt okazał się idealny
góra
prysznica jest paskiem odciętym z tego kawałka, pozostały ścianki i
tutaj powróciłam do sławnej butelki - technika podłogowa tylko podłoże
inne, a mianowicie - karton od soku - gładki (idealnie przykleja się do
niego taśma) i ma już kąt prosty:)
dało to taki efekt.
W
między czasie wpadła mi w łapki inna butelka (mam dużą potrzebę
kupowania polskich produktów, więc z radością mogę napisać, że idealnie
nadawała się do tego butelka firmy "ziaja"), dzięki której zrealizowałam
projekt: zlew.
dół
butelki obcięłam i wylałam gipsem (budowlany szybko schnie), do tego
styrodur oklejony biała folią samoprzylepną - jako szafka na zlew i
nieodzowne szuflady, czyli dwa pudełka od zapałek, oklejone kawałkami
plastyku z butelki-fronty szuflad i wyszła całkiem ładna armatura
sanitarna. W zlewie wywierciłam otwór i włożyłam do niego część od
zatrzasku ubraniowego, czekam za materializacją kranu - są różne
koncepcje ale nie spełniają oczekiwań, może jeszcze przyjdzie ta
właściwa.
w
kompozycji butelkowej, podłoga, zlew i prysznic prezentują się tak
(prysznic został wzbogacony o zasłonkę made ikea, dziurki wykonane
dziurkaczem, kółeczka ze spinacza, śrubki i biały patyczek z
modelarskiego - najdroższa inwestycja około 4zł; końcówka prysznicowa
jeszcze w procesie zawieszania, to co widoczne to modelina, druga część
zatrzasku, kawałek ołówka automatycznego oraz srebrna nitka z
pasmanterii ). cdn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz