środa, 26 marca 2014

w kwestii porcelany...


Ostatnimi  dniami porcelana wysuwa mi się na pierwszy plan w moich rozmyślaniach i to nie taka gustowna np japońska, leciutka sprawiająca wrażenia tak kruchej, że łatwo ją skruszyć ręką, nie nie... ja rozmyślam o takiej solidnej, grubej, porcelitowej armaturze sanitarnej, niby grubej a tłukącej się rach ciach ale to już inna historia;)... i tak z tych zamysłów zostałam przywiedziona do łazienki Susannah. Zaczęło się tak...

Leżąc nocą i próbując zasnąć, kiedy to projekt domku opanował całkowicie moje postrzeganie rzeczywistości doszłam do przerażającego wniosku a mianowicie: nie mam toalety dla Susannah...wszystko było mniej więcej opanowane, wymyślone, uwidziane a pospolicie zwany kibel - nie! Niby istota Suzi w potrzebach nie taka gwałtowna by to stanowiło nie cierpiący zwłoki problem a jednak brak, tak istotnego elementu wystroju łazienki wydał mi się rażący i niezmiernie konieczny. Więc zaczęłam poszukiwania, otworzyłam oczy szeroko i prawdziwie i patrzyłam na to co świat już wyprodukował. i tak w wersji pierwotnej rozmyślałam nad butelką od płynu "cilit" odpowiednio poprzycinaną, potem nad innymi butelkami ale jakoś nic nie chciało nabrac odpowiedniego kształtu. I nagle przy kolejnej wymianie filtra w dzbanku (do filtrowania wody) zobaczyłam to:


to czyli oczywiście filtr. Po zużyciu jest zupełnie nieprzydatny w gospodarstwie domowym, ale po demontażu wyłoniło się z niego wiele ciekawych koncepcji. I tak oto wygląda jego przebogate wnętrze:


Dwa kawałki plastyku, malutki materialik ślicznie przeźroczysty (np woalka, chusteczka) oraz bardzo dużo aktywnych drobinek, które idealnie mogą zastępować posypkę do podstawek figurek lub mogą być taką czarno-biała ziemią w makietach (jeśli by Ktoś chciał to się dzielę - słoiczek posypki w ramach starej przyjaźni:)). Krążąc przy armaturze skupiłam się na plastyku. A więc ten większy kawałek ucięłam przy jednym końcu i w sposób jak na zdjęciu poniżej przymocowałam do kawałka kartonu od soku:



Na fotce jest umocowany również, mniejszy kawałek - przycięty w podobny sposób oraz odwrócony. Tak oto udało się uzyskać nietłukącą armaturę sanitarną. zanim przymocowałam plastyk, opakowanie od soku od strony frontowej, zostało oklejone w sposób podobny do podłogi lub prysznica, taśma dwustronna i na przemian poprzyklejane kawałki plastykowej butelki. I tak oto stał się kibelek:)



Następnie bawiłam się w wycinanki w piance co by uzyskać deskę i tak przy użyciu tych oto materiałów czyli:  zielonej pianki (pod panele) - lepsza była by jakaś w białym kolorze, czerwonej folii samoprzylepnej, wykałaczki oraz resztek białego akrylu co prezentuje fotka:


po żmudnym wycinaniu, formowaniu, doklejaniu, paćkaniu akrylem uzyskałam deskę toaletową, otwieraną:D


Połączywszy wyżej wymienione elementy w całość uzyskałam efekt, który jest całkiem miły dla oka:)



 

I tyle się człowiek nawymyśla, "nastara" itd a tu potem przybędą w dom i głowę Suzi w tak sprytnie obmyślony kibelek włożą...cóż wieczni chłopcy;)


Bonus: wykorzystanie posypki z filtra w praktyce ogrodniczej. Roślinka sztuczna akwariowa, zatyczka od dezodorantu - oklejona resztkami po podłodze...ta dam, roślinka jak malowanie:)


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz